Czarny poniedziałek
Warszawa od wczoraj przeżywa piekło. Rozpoczęło się ono nalotem przeszło stu dwudziestu bombowców, które jak wielkie kruki zleciały się ze wszystkich stron. Nie zdążono nawet zarządzić alarmu, jak już setki bomb pokryły wszystkie dzielnice. W mgnieniu oka Warszawa stanęła w chmurach dymów, eksplozji i pożarów.
Zdzisław Żórawski, Dziennik obrońcy Warszawy, Warszawa 2011.
Po zmierzchu wychyliłem się z okna. […] Ciężkie, krwistoczerwone kłęby dymu ciągnęły nisko nad domami. Jezdnie i chodniki zasypane były kartkami niemieckich ulotek, których nikt nie podnosił, gdyż – jak opowiadano – były zatrute. Pod jedną z latarń leżały dwa martwe ciała [...]. Żelazną od Wielkiej powoli nadjeżdżała dorożka. Na skrzyżowaniu z ulicą Sosnową dorożkarz zatrzymał konia, zastanawiając się, którędy ma jechać dalej. Po krótkim namyśle wybrał drogę na wprost, cmoknął i koń ruszył stępa przed siebie. Zdołali przejechać chyba z 10 metrów, gdy rozległ się gwizd i huk. Oślepił mnie silny blask, a gdy znów przyzwyczaiłem się do ciemności, nie było już dorożki. Roztrzaskane drewno, resztki dyszla, części tapicerki i rozszarpane ciała mężczyzny i konia leżały porozrzucane pod ścianami domów. A mógł skręcić w Sosnową...
Władysław Szpilman, Pianista. Warszawskie wspomnienia 1939–1945, oprac. Andrzej Szpilman, Kraków 2002.
Nazwa "Czarny poniedziałek" wzięła się od dnia, w którym miało miejsce bombardowanie miasta o skali niespotykanej wcześniej w historii. 25 września paręset samolotów nadlatujących falami zrzucało bomby od godziny 7.00 rano aż do zmroku. Liczne pożary, głód, brak wody, prądu, środków opatrunkowych, lekarstw spowodowały, że życie miasta było całkowicie sparaliżowane.
Fotografia
Bombardowana Warszawa.Bundesarchiv Bild 141-0763, Warschau, Brände, Wikimedia Commons, domena publiczna