Bombardowanie Nalewek
Właśnie wrócił z za Wisły major D. i przynosi potworne szczegóły z bombardowania Nalewek. Otóż dziś przy sobocie masy żydów ortodoksów zebrały się jak zwykle w synagogach na modlitwy poranne. Czekali tylko na to Niemcy i wnet nadleciały ich eskadry i zaczęły krążyć nad żydowską dzielnicą Nalewek oraz nad przylegającymi ulicami zarzucając bóżnice setkami bomb. Gdy przerażeni chasydzi z nich wypadli, nie zdążywszy zrzucić z siebie śmiertelnych białych koszul ani cycełesów, lotnicy karabinami maszynowymi kosili po placach uciekających, wreszcie zbombardowali w wyjątkowo okrutny sposób całą żydowską dzielnicę. Można sobie wyobrazić, jak nowocześni rycerze powietrzni dumni byli z dokonanego czynu i na jakie pochwały zasłużyli w dowództwie niemieckim. A w tym czasie z tej bodaj najbiedniejszej dzielnicy Warszawy, tak gęsto zaludnionej przez robotników i chałupników żydowskich, że nieraz w jednym pokoju mieszka po 12 i 14 osób, wynoszono do szpitali całą noc Bogu ducha winne kobiety, dzieci, starców, młodzież ze strasznymi ranami szarpanymi od czerepów bombowych, odgrzebywano przywalonych, ratowano poparzonych od ognia. (...) W bestialstwie Niemców nic nie jest przypadkowym, jest ono przemyślane starannie i programowo. Zbliża się dla wyznawców religii mojżeszowej dzień wielkiego święta sądu ostatecznego. A więc trzeba z tego skorzystać, trzeba uprzedzić tę datę i zrobić sąd nad żywymi. I to jest powód okrutnego bombardowania. Bodajby Żydzi całego świata dowiedzieli się o nim i niech je zapiszą na koncie swoich porachunków.
"Łuna nad Warszawą”, Stanisław Ordon, Bukareszt 1940
Fotografia
ul. Nalewki róg Franciszkańskiej wrzesień 1939Zbiory fundacji "Warszawa1939.pl", wolna licencja (CC-BY - Uznanie autorstwa 3.0 Polska)